Przejdź do głównej zawartości

TAX CUTS and JOBS ACT - SZMINKA NR 2

 

SZMINKA NR 2

Dzisiaj przeglądając Bloomberga natknęłam się na opinię, której autorką jest Kathryn Anne Edwards.

 Bez pudrowania niedoskonałości wyraziła krytykę ustawy przyjętej przez kongres w 2017 roku, znanej jako ustawa o obniżkach podatków i zatrudnieniu, w skrócie nazywaną TCJA.

W dużym skrócie ustawa ta miała poprzez obniżkę podatków umożliwić przedsiębiorstwom podniesienie płac, stworzyć lepsze miejsca pracy, pobudzić wzrost gospodarczy, zwiększyć dochody. 

Jak pisze Kathryn, nic takiego się nie wydarzyło, koszt przyjęcia tej ustawy to 2 biliony dolarów licząc łącznie do 2027 roku. Rezultatów jednak nie ma - co pokazuje czas, który minął od 2017 roku, więc istnieje uzasadniona obawa, że nagłego cudu też nie ma się co spodziewać.

Efekty powinny były pojawić się po roku, ale w 2019 Biuro Badań Kongresu stwierdziło, że TCJA nie zadziałała, bo ani nie spowodowała podniesienia płac, ani nie miała żadnego wpływu na wzrost gospodarczy.

Zastanawiam się, dlaczego politycy, ale też ekonomiści nie wyciągają lekcji z przeszłości? Dlaczego się nie uczą, wykorzystując dostępne dane i fakty z okresów minionych?

Według Kathryn podobne inicjatywy były podejmowane w 2001 i 2003 roku, również bez spodziewanych efektów i nie wzmocniły gospodarki, zwiększyły za to deficyt i zadłużenie federalne.

Z tego, co pamiętam Joe Biden podczas kampanii prezydenckiej wypominał Trampowi, że jego cięcia podatkowe pogłębiają tylko nierówności obywateli, a sam gdyby został prezydentem, to wycofałby się z obniżania podatków dla najbogatszych. Cóż, to od kiedy Joe jest prezydentem? 

14 grudnia 2020 roku Kolegium Elektorów wybrało Joe Bidena na prezydenta USA, a 7 stycznia 2021 Kongres Stanów Zjednoczonych zatwierdził wynik wyborów, przez co uznał Bidena prezydentem USA. Joe ma jeszcze szansę na zainicjowanie zmian.

Nie chcę rozwijać dalej myśli Kathryn odnośnie tego, jak pieniądze stracone przez TCJA mogłyby być wykorzystane np. na rozszerzenie ulgi podatkowej na dzieci.

Ta opinia skłoniła mnie tylko do pewnej refleksji nad wyborami z 15 października 2023 w naszym kraju. Nie przespaliśmy z mężem tej nocy, śledząc wyniki i licząc na nową i normalniejszą rzeczywistość. I ona nadeszła. W każdym razie uwierzyliśmy w to.

Teraz przyglądam się niektórym posunięciom i zastanawiam się, kiedy i w jakim zakresie zacznie się wycofywanie ze składanych obietnic u nas?  Zaufałam tym ludziom i bardzo bym chciała, żeby mnie nie rozczarowali, choć widzę już pewne posunięcia, które wcale mi się nie podobają. Daję jednak czas rządzącym, bo tego czasu naprawdę potrzebują, ale jeśli dadzą przysłowiową plamę to pokuszę się o podsumowanie bez pudrowania. Tak jak to się robi w "wielkim świecie" ☺. 

My kobiety jesteśmy pamiętliwe 😉

(Kathryn Anne Edwards jest ekonomistką pracy i niezależną konsultantką ds. polityki)



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

WSPÓLNA ROLA FINANSÓW I S&OP - SZMINKA NR 4

Czy zastanawialiście się jak udziałowcy podchodzą do biznesu, jak na niego patrzą? Otóż patrzą na swoje biznesy w długim horyzoncie czasowym. Z tego też wynika potrzeba planowania długookresowego. Planowanie krótkookresowe - uwierzcie - nie zapewni raczej kontynuacji biznesu na lata. Przewidywanie czegokolwiek, planowanie czegokolwiek, czy prognozowanie czegokolwiek jest ekstremalnym ryzykiem. Nikt nie jest w stanie przewidzieć przyszłości, ale..... no właśnie, ale te firmy, które rozumieją narażanie się na ryzyko, potrafią sprawnie poruszać się w niepewnym i ostatnio szczególnie niestabilnym środowisku biznesowym, mają znacznie większe szanse na przetrwanie różnej maści kryzysów. Mało tego, często firmy, które przetrwały kryzys wychodzą po tej walce silniejsze i jeszcze bardziej odporne na różne perturbacje. Co to jednak oznacza, że firma rozumie narażanie się na ryzyko? Co to oznacza, że firma potrafi poruszać się w niepewnych warunkach? To oznacza po prostu strategiczne podejmowanie...

Przeżyłam, bo ruski oligarcha nie przyjechał - CZ.II - SZMINKA NR 10

Po wszystkich wydarzeniach, które opisałam w CZ.I, w poprzednim tekście jedno stało się dla mnie jasne – muszę się odnaleźć w całym tym irracjonalnym rozgardiaszu i muszę mieć współpracujący i rzetelny zespół, bo sama wszystkiego nie dźwignę. Muszę być z ludźmi, aby ludzie byli ze mną. Tak narodziła się koncepcja punktów kontrolnych inaczej zwanych check pointami, a ich celem było opanowanie sytuacji w firmie w całym obszarze produkcyjnym i to nie tylko na tym jednym kontrakcie. Te check pointy tak naprawdę były rozpaczliwą próbą zapanowania nad nawarstwiającymi się problemami i wdrożenia odpowiedniego zarządzania ryzykiem, czego byłam nauczona w dotychczasowej swojej pracy zawodowej. Moim celem teraz było nie tylko ratowanie tego, co już się posypało, ale zapobieganie podobnym sytuacjom i katastrofom. Marzyłam o uporządkowaniu procesów w taki sposób, aby sprawy toczyły się z automatu w sposób właściwy. Tu potrzebne są też właściwe procedury i spółka nawet je miała, ale naprawdę ...

CZYM PACHNIE DESZCZ - WSTĘP - SZMINKA NR 11

Jeśli będziecie usiłowali zrozumieć, dlaczego piszę tę książkę i dlaczego wkręcałam się w pewne trudne sytuacje zawodowe, a także dlaczego moje ambicje były właśnie takie, a nie inne i dlaczego zawsze uparcie brnęłam do przodu, choć nikt mi już nie dawał szansy - to przytoczę jedno zdarzenie z mojego dzieciństwa, które być może zaważyło na tym wszystkim. Na moich decyzjach, walce do końca bez względu na to czy oficjalnie wygram i na niepoprawnym optymizmie i wierze w to, że coś się da zrobić jeśli naprawdę się uprę. Sama do dziś poszukuję odpowiedzi na wiele trudnych pytań, które sobie zadaję, usiłując rozwikłać zagadkę siebie samej. A uwierzcie - jest to największa zagadka mojego życia – ja sama. Wychowałam się w małej wsi Drożków w województwie lubuskim. Dość długo wychowywałam się u moich dziadków, którzy byli bardzo uczciwymi i skromnymi ludźmi. Ich zasady były proste, w dużej mierze zbudowane na bazie wartości chrześcijańskich, które skutecznie mi wpoili, choć nie do końca udało s...