Nie zawracałam sobie tym do niedawna głowy, mimo, że te negatywnie wybrzmiewające "plusy" dotyczą mnie od dawna. Jednak ostatnio, ciągle rzuca mi się w oczy jakiś kolejny tekst na temat silversów, pracowników 40+ i 50+, czytam że mamy złe nawyki, jeszcze z PRLu, że jesteśmy zapóźnieni i wycofani technologicznie i takie tam inne bzdury i bujdy na resorach. Być może jakaś malutka część prawdy w tym jest, ale ja większość swojego życia zawodowego spędziłam w prywatnych firmach z kapitałem zagranicznym, a te kształtowały inny mental zawodowy niż ten, który królował w czasach PRLu, więc przypinanie łatki jest wkurzające, bo PRLowska metryka nie ma tu nic wspólnego kompetencjami, etyką zawodową, poziomem odpowiedzialności, czy wyczucia biznesowego. Słowo silversi jest obraźliwe, klasyfikuje ludzi podobnie jak rasa, wyznanie, czy orientacja seksualna.
Jest taki natłok różnych rozważań, dyskusji i komentarzy w tym temacie, że w końcu zostałam tym skażona i opanował mnie chwilowy demon niskiej samooceny, wynikającej tylko i wyłącznie z wieku. Bo myślę sobie - matko, przecież ja jestem tą "plus" - czy to mój koniec? Jestem wykluczona? Może wyznaczą niedługo jakieś zony, do których nie będzie można mi wejść? Właściwie już je wyznaczono, ale cichaczem. Trudno. Nie zamierzam pisać o tym elaboratów i się użalać. W ogóle nie będę akurat o tym pisać.
Ostatnio byłam na spotkaniu dyrektorów finansowych, które było poświęcone fajnej tematyce kapitału własnego/osobistego nas - managerów C-level. Fajne spotkanie, wiele cennych wskazówek odnośnie zadbania o swój wizerunek i ten codzienny i ten w mediach społecznościowych. Bardzo podkreślano znaczenia własnego kapitału kompetencyjnego i nagle jednak pojawił się temat nas tzn. tych z "plusem". Pomimo naprawdę wartościowych dyskusji i przemiłej atmosfery podczas tego spotkania, wróciłam do domu jakaś nieswoja. Sama nie wiedziałam, co ze mną jest.
Czułam się jakbym wypiła z pięć kaw, nosiło mnie i ledwo zmobilizowałam się do dalszej pracy, a miałam jeszcze zaplanowanych kilka ważnych zadań do wykonania.
Kiedy skończyłam swoją pracę, usiadłam zamyślona przy biurku i zaczęłam analizować, co właściwie czuję i co się nagle ze mną stało w tym dniu. Doszłam do wniosku, że przez ten cholerny i ciągle przypominany "plus", poczułam się jak podła "plus-kwa", z którą nie wiadomo, co zrobić. Może najlepiej rozgnieść?. To wydało mi się obrzydliwe. Wyobraźnia mi działa - niestety bardzo kreatywnie.
Myślicie, że dam się rozgnieść, zdeptać komukolwiek? No to jeszcze zobaczycie. Pani "plus-kwa" niestety wciąż jest na chodzie, wciąż się uczy i nawet ma plany, które zamierza zrealizować.
Pani "plus-kwa" realizowała potężne deale, przeprowadzała restrukturyzacje, przeprowadzała firmy przez kryzysy, zmagała się z problemami, z którymi nie jeden bez "plusa" by się nie odważył skonfrontować. Mam w sobie jeszcze sporo odwagi, wiedzy i wytrwałości. I mam ponoć ładne usta - ostatnio się dowiedziałam - bo też się nad tym nigdy nie zastanawiałam 💋, no ale wiadomo, kto lubi szminki, musi mieć ładne usta 💋.
Dzisiaj zadzwonił do mnie pewien pan z pytaniem, czy go kojarzę. Skojarzyłam. To był mój klient z kiedyś tam, z jakiejś przeszłości. Pan prezes i właściciel bardzo dobrze prosperującej firmy stalowej z pomorza, człowiek 70+, czyli Pan "plus-kwa" z prośbą o pewną przysługę biznesową - bo tak, my "plusk-kwy" robimy sobie darmowe przysługi biznesowe. Mamy gest i zasady. Stać nas, a co! Dla nas pieniądz nie jest jedyną wartością. I piszę to jako finansistka z pełną odpowiedzialnością!
Ten człowiek, gdyby mi nie powiedział, że ma już prawie 80 lat, to nigdy bym na to nie wpadła. Nie miał czasu się zestarzeć. Czynny biznesowo, aktywny fizycznie, dobrze zarządzający i niezwykle mądry człowiek. Przedsiębiorca z klasą, no ale "plus-kwy" jeszcze tę klasę mają. Mają też sporo w sobie życia, więc nie piszcie o nas i nie traktujcie nas jak byśmy byli problemem społecznym.
Jeśli problem społeczny jest - to sami go stworzyliście, a teraz pustym gadaniem i niewiele wartymi dyskusjami próbuje ten problem analizować i rozwiązywać. Istne bohaterstwo.
Przestańcie! Nie potrzebujemy tego. Świetnie sobie radzimy i bez tych politycznie poprawnych dyskusji. Uważajcie tylko, bo jak się za bardzo zagadacie, to czas wam tak szybko minie, że się okaże nagle, że już rozmawiacie sami o sobie.
Cóż, nie jest to post finansowy, ale też mnie sporo kosztował.
Pluskwy zostały wymyślone przez ludzi, którzy nie mają czym się pochwalić , nie maja własnego kapitału a przede wszystkim nie myślą, że kiedyś też znajdą się w tym gronie pluskw... i to szybciej niż im się wydaje. Świetny artykuł, i ta końcówka o biznesie takim jak lubię a nie tym cwaniackim pokolenia X, Y, czy Zet. pozdrawiam. Anna K.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSerdecznie dziękuję za ten komentarz i polubienie bloga.
Usuń